Lubię wyzwania...
Najbardziej takie, nad którymi muszę siedzieć i myśleć.
Myśleć i kombinować jakby to zrobić. A potem zrobić.
Tak było z tą panią. Miała być wyjątkowa pamiątka na rocznicę
panowania szefowej warszawskiego hotelu.
Ile rozmyślań nad tym, co mogłoby takiej osobie się spodobać,
zwłaszcza jeśli nie zna się jej gustu.
Pierwsza wersja zakładała, że będzie to taki przypominacz
na biurko z karteczkami na ważne notatki.
Hotel miał być zabudowany, jednak pewna osoba
posunęła mi pomysł, kiedy figurka już była ulepiona.
Może by tak zrobić mały schowek w hotelu?
A gdzie tam, rozwali się wszystko - stwierdziłam.
Jednak spokoju mi nie dawało. Raz kozie śmierć! - pomyślałam.
I odcięłam dach, wybrałam środek.
Co wyszło sami oceńcie. Podobno obdarowana była
bardzo zadowolona. A przecież o to chodziło :)
Efektowny prezent :) Zdejmowany dach to strzeł w dziesiątkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rewelacja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
No i się nie dziwię, że się spodobało .Bo na prawdę super to wymyśliłaś:) Świetny pomysł jak i wykonanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Pomysł fantastyczny i podziwiam kreatywność :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńrewelacja
OdpowiedzUsuńWow!! Super!!! No ja myślę, że była zadowolona:)) kto by nie był z taaakiego prezentu!!! Pięknie wyszło:) Podziwiam:)
OdpowiedzUsuń