15:55

Miejsca utrwalone

Miejsca utrwalone


Wróciłam , odpoczęłam, odwiedziłam niezwykłe miejsca, poznałam fantastycznych ludzi, 
smakowałam pysznych potraw i trunków, objadałam się arbuzami i melonami, przejechałam 
plackartą prawie 3 000 kilometrów, zrobiłam prawie 2 000 zdjęć i przywiozłam cudowne
wspomnienia. Zapraszam Was na szybką podróż po Ukrainie :)



Zaczęło się od Lwowa. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Klimatyczne uliczki, 
pięknie odnowione kamienice, fantastyczne restauracje i knajpki. Obowiązkowy spacer nocą,
bo miasto jest pięknie oświetlone. Piękne rzeźby na cmentarzu Łyczakowskim i Cmentarzu Orląt, 
którego wielkość robi wrażenie. I nietypowe rozwiązania - na ostatnim zdjęciu winda 
towarowa na bagaże gości hostelu. Taki prosty pomysł - a jakie ułatwienie :)


Kijów trochę mnie przeraził swoim ogromem. Tam wszystko jest wielkie. 
A ja przyzwyczajona do Krakowa wolę wąskie uliczki :) Trafiliśmy na obchody 
święta niepodległości Ukrainy. Były pochody, koncerty i zamknięte większość ulic w mieście.


Eupatoria - tam mieszkaliśmy. Plaża może nie szeroka jak w Sopocie, ale za to prywatna :)
A wokół trawy, stepy i nic więcej. 1,5 km do sklepu, 25 min marszrutką do centrum.
Cisza i spokój. Biwakowanie na dziko. Na plażę można właściwie wjechać samochodem.
U nas już chyba takich miejsc nie ma. Wszędzie nad morzem wielopiętrowe hotele...
 

Centrum Eupatorii to pomieszanie kultur, są meczety i cerkwie, kościół 
katolicki również. Jest wszystko i jest też zgoda. Czyli da się.


Klify i stepy, woda w dole, a na górze nogi zakurzone do kolan i palące słońce.
Na szczęście wietrzyk oraz widoki wynagradzają trudy z nawiązką :)
 

 Stepy, wyschnięta roślinność i dzikie psy. Na Ukrainie widoczny jest podział 
społeczny. Albo jeździsz starym gruchotem albo mercedesem :)


  Ogromne, skalne miasto Czufut-Kale i piękne górskie widoki.

 

W Bachczysaraju u podnóża gór pod moskitierami na wygodnych siedziskach 
z tym mruczącym towarzyszem i pysznymi potrawami mogłabym siedzieć 
cały dzień albo dłużej :) 


 Z jednej strony płytkie jezioro z leczniczymi błotami. Po drugiej stronie słone 
jezioro z niezwykłym kolorem wody,  którym nie sposób się utopić. 
Kilkadziesiąt metrów dalej pusta, bezludna prawie, szeroka, piaszczysta plaża...


 Ruiny starego miasta - Chersonezu Tauryndzkiego nad samym brzegiem morza
starożytni to mieli dobry gust - położenie fantastyczne :)


 Jałta to największy, najdroższy i najbardziej nowoczesny kurort Krymu. 
Prywatne pałace nad morzem schowane w gęstwinie drzew. Windy na plażę 
z nowoczesnych hoteli, kolejki linowe do sanatoriów... I maleńkie Jaskółcze
Gniazdo jakby położone na skale... Ach ta Jałta...


W delfinarium byłam pierwszy raz i pokazem byłam zachwycona.
Sami zresztą popatrzcie :)


 Jedzenie na Ukrainie, wciąż (i na szczęście) jeszcze bez przewagi fast-foodów.
Pyszne owoce, kompoty, zupy, pierożki, ryby itp. I napitki serwowane
na różne wymyślne sposoby. Na daleki Krym nawet kac nie dociera :)


Zwierzątka różne i różniste. Jedne nie przeszkadzają i są przesympayczne.
Innych wolałabym, żeby nie było w wodzie, kiedy ja chcę popływać albo
niech będą, ale trochę dalej od brzegu :)
 

W drodze powrotnej Odessa. Słoneczny poranek w ogromnym porcie.
 

 Miasto zachwyca architekturą. Klimat podobny do Lwowa.  
Szkoda tylko, że pogoda nie była dla nas zbyt łaskawa...


 Wszędzie ślady polskie... Niezwykłe pomniki i fontanny. Serce z kłódek...


Ukraińską koleją jestem zachwycona! A to było coś czego się najbardziej obawiałam. 
Niepotrzebnie! Jest przede wszystkim bardzo czysto. Pociągi jeżdżą na czas. 
Wagon plackarta pozwala na pełną integrację. Prowadnik (konduktor) naprawdę 
dba o porządek w swoim wagonie. A na postojach można zjeść pyszne owoce, 
suszone ryby, gorące (!) przepyszne pierożki i popić zmrożonym (!) piwem.
A to wszystko za naprawdę baaaaaardzo niską cenę.

Jeśli dotrwaliście do końca to dziękuję za wspólną podróż 
i  mam nadzieję, że zachęciłam Was do odwiedzenia Ukrainy.
Naprawdę warto :)

10 komentarzy:

  1. Widzisz Kasiu ja też kocham podróże, ale najchętniej odbywałabym je przy pomocy teleportacji, mam jakąś depresje komunikacyjną, jeśli podróż ma trwać dłużej niż dwie godziny wpadam w popłoch i robię wszystko co możliwe żeby z niej zrezygnować. Za to potem bardzo żałuję że się nie odważyłam zmierzyć z tymi schizami.Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu to koniecznie musisz nad tymi lękami popracować :) A najlepiej to je po prostu przegoń w siną dal! Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Serce moje krwawi z zazdrości. Krym, to moje marzenie. Mam nadzieję, ze jeszcze tam będę. Kijów też mnie nie rzucił na kolana, tak samo jak Ty odczułam wielkość tego miasta.Pozdrawiam i jeszcze raz przeglądam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kijowie już od kilku osób słyszałam takie opinie, więc coś w tym jest :) Życzę spełnienia marzeń!

      Usuń
  3. Przepiękne widoki i niesamowita relacja z podróży!

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje zdjęcia wywołały wspomnienia. Lata temu byłam 2 razy na rejsie czarnomorskim. Niektóre miejsca też widziałam - Jałta, Odessa, Eupatoria... Musze kiedyś tam wrócić, żeby zobaczyć, co się zmieniło przez te lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych miejscach widać postęp, a w innych z kolei choć byłam pierwszy raz to miałam wrażenie, że czas się zatrzymał dawno temu... Choć tak naprawdę na pewno się zmieniły :)

      Usuń
  5. Wspaniala wycieczka i piekne zdjecia ! Dzieki !
    Serdecznosci sle !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Alinko, że podobało Ci się :) Pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za poświęcony dla mnie czas i pozostawione słowa!

Copyright © 2016 Ceramiczny Kamień , Blogger