09:01

Na rozstaju dróg

Na rozstaju dróg

A może raczej tytuł brzmieć powinien co zrobić, gdy zawodzą ludzie? Pięć lat studiów doktoranckich na prestiżowej krakowskiej uczelni technicznej spędzonych za namową pewnego pana dr. 
- Zostań, przecież potrzebujemy zbudować zespół badawczy. Zostałam. 

Od 1 lipca jestem dr inż. (!)
Z tytułem. Z podciętymi skrzydłami. Bez pracy.
Budowaliśmy. Budowałam go również ja - spędzając wiele miesięcy na badaniach
w laboratorium, zarywałam noce siedząc nad opracowaniem wyników i pisząc publikacje, zjadał 
mnie stres przed wystąpieniami na międzynarodowych konferencjach, nie wspominając o wielu kolokwiach i egzaminach. Nieważne. Zbudowaliśmy. I dzisiaj po tych pięciu latach słyszę, że właściwie to nie potrzeba żadnego nowego pracownika, bo przecież tak świetnie działają i dają sobie radę, tyle wyników badań (?!) no i ten deficyt. Nie ma szans. I tak przez decyzję jednego pana dr moje plany zawodowe runęły. Jeszcze w marcu cieszyłam po cichu z obietnic etatu od września.
Oj głupia babo! Zapomniałaś, że obiecanie nic nie kosztuje. 

Nauczyłam się, że wiedza w nadmiarze szkodzi. Za dużo rozumiem, potrafię, obserwuję, kojarzę fakty. Nie można być za bardzo kumatym. Wspominam również wiele fantastycznych momentów, poznałam miłych i pomocnych ludzi, zawiązałam przyjaźnie, to dzięki doktoratowi mam cudownego narzeczonego! Zdobyłam wiedzę i doświadczenie, a technologia ceramiki nie jest mi obca.

Wiem, że to nie tragedia, jednak świadomość tego, że jedna, niewiele znacząca w strukturze
uczelni osoba, którą szacunkiem i zaufaniem darzyłam przez te lata przekreśla w jednym
momencie dalsze możliwości rozwoju.

Przede mną czas przemyśleń i decyzji. Pewne już podjęłam - ceramika artystyczna
to nadal moja wielka pasja - nie wyobrażam sobie z niej zrezygnować. Dlatego też w sobotę 
odbyłam wyprawę ponad 300 km w jedną stronę, by wrócić z nim:


70 litrów wolnej przestrzeni, ile to Żabiuszków się tam ogrzeje... :)
Na początek nowego etapu zrobiłam taki oto zakup - mój pierwszy, mój własny, 
stoi w moim garażu, co prawda nie nowy, ale MÓJ! 

Cóż innego mi pozostało jak zabierać się do pracy!

8 komentarzy:

  1. Kochana, dasz radę! Jesteś nadzdolna, a Twoje prace są wyjątkowe. A może to będzie ten lepszy etap Twojego życia, spokojniejszy z pasją i radością. tego Ci bardzo życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. I będziesz cudownym rękodzielnikiem z tytułem. Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ... znasz to powiedzenie, że jak Pan Bóg zamyka drzwi to otwiera okno? Po prostu się rozglądaj :)

      Usuń
  3. Wszystko, co się w życiu wydarza, dzieje się po coś:) i może własnie to trudne doświadczenie jakie opisałaś, daje możliwości rozwoju w pokrewnej dziedzinie i to na własną już rękę!!:) ..a do tego pasja będzie miała możliwość nadal się rozwijać, bo widać, że już nabrała rozpędu poprzez zakup tego pojemnego pieca:) Gratuluję zmian w życiu:) Jestem pewna, że wyjdą Ci tylko na dobre:) Pozdrawiam cieplutko:)
    Ps. i popatrz jaka wygoda, nie będzie trzeba dowozić Żabiuszków do Krakowa:) wszystko na miejscu:) Pamiętam jak mi mówiłaś, że zakup tegoż Przyjaciela odkładasz na "kiedyś tam" w przyszłości;)) a tutaj przyszłość bardzo szybciutko nadeszła:) Raz jeszcze gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana gratuluję tytułu!!! Doceniam ogrom pracy włożonej w to by go otrzymać!! Sama będąc na uczelni (studiowałam biologię) prof. takimi samymi tekstami mnie namawiał bym zaczęła studia doktoranckie- bo będę miała pracę na uczelni, bo jestem świetnym studentem, bo mam ambicje, bo tylko ja prowadziłąm przez 3 lata badania naukowe terenowe do pracy mgr i taka praca nie jest mi obca....i tak skuszona tymi słowami byłam przez rok jego osobą na posyłki, pisałam artykuły naukowe, dzięki którym pewna pani dr obroniłam habilitację, nie wspomnę już o rocznym odłowianiu owadów w terenie - na kilkudziesięciu stanowiskach badawczych - oznaczaniu ich a potem co....kopniak w dupę, i tekst od prof i jego żonki dr ,że stypendium doktoranckiego jednak nie będzie, że praca na umowę o dzieło by na prowadzić na 1 roku ćwiczenia z zoologii bezkręgowców jest nie dla mnie tylko dla kolegi....no i rzuciłam to i zaczęłam poszukiwać pracy....teraz minął 5 rok i nie pracuje w zawodzie biologa tylko filcuję swoje miniaturki i fotografuję...ale jestem szczęśliwa!! życzę Ci spełnienia marzeń i byś z tego urządzonka nowego piękne figurki tylko wychodziły :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko jednak żal, że nie można realizować się w wyuczonym zawodzie. To bardzo boli. Życzę Ci, żebyś po kilku latach stwierdziła, że dobrze się stało i że jesteś szczęśliwa. Ściskam serdecznie M

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia :) Żeby się spełniły zabieram się do pracy! Moc pozdrowień do Was ślę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Głowa do góry! Co zdobyłaś - to Twoje! Każde, nawet najmniejsze lub najgorsze doświadczenie czegoś uczy. Wystarczy z tego korzystać! Trzeba walczyć do końca, bo "póki walczysz jesteś zwycięzcą"
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za poświęcony dla mnie czas i pozostawione słowa!

Copyright © 2016 Ceramiczny Kamień , Blogger